[the patient]

sporo osób doszło na forum i jestem ciekaw jak do nas trafiliście?

[shrill whisper]

chyba przez google, ale pewna nie jestem..

[gocanna]

Zaglądnęłam w shoutboxa Agaty na laście i tam podglądnęłam link do tego forum

[pedro]

Przypadek

[Subterranean]

przypadki chodzą po ludziach :p

[Karmela]

a ja z tego co pamietam to ktoś wspomniał o tym forum na portalu nuty i chyba tak do was trafiłam

[Subterranean]

pOdejżewam Pacjenta, ale niech no on sam potwierdzi

[Karmela]

A wiesz, że bardzo możliwe? Jakośtak mi się kojarzy, aczkolwiek nie jestem pewna więc rzeczywiście lepiej niech on sam potwierdzi;)

[the patient]

tak, to byłem ja:D

[Subterranean]

wiedziałem

[lachmyta]

Szukając tłumaczenia do '10,000 days' .
Leniwy jestem, pozatym niemiecki rządzi u mnie więc mogę się chwycić jedynie za 'Die Eier von Satan'

[Zaratustra]

zle wertujesz to forum, były juz takie topiki. Poszukaj. I bylo duuuzo tlumaczen

na przykład http://www.tapc.fora.pl/187-utwory-teksty,22/to-jak-tlumaczymy-teksty,168.html

Tutaj tlumaczenie Lukasza Kozubka, na ktore POacjent zgarnal pozwolenie. Lepsze niz nic

Zastępca

Wlepiam oczy w telewizor
Bo kręcą mnie tragedie
W jakimkolwiek typie
Akurat się trafią

Jak:
"Zabita przez męża"
"Utopiony w oceanie"
"Zastrzelony przez syna"
"Dodała mu trucizny do herbaty
a potem pocałowała na pożegnanie"
To mój typ historii
Nie ma zabawy, póki ktoś nie umrze

Nie patrz tak na mnie
Jestem potworem
Mozesz skrzywić jedno swoje oblicze
Ale masz jeszcze inne, które
Gapi się jak ćpun
W telewizor
Gapisz się jak zombie
Kiedy matka trzyma dziecko
I patrzy jak umiera
Wznosi ręce do nieba, krzycząc
"Dlaczego, dlaczego?"

Bo muszę patrzeć jak wszystko umiera
Z daleka
W zastępstwie, ja
Żyję, kiedy cały świat umiera
Wy też tego potrzebujecie - nie kłamcie

Czemu nie możecie się przyznać?
Czemu nie możecie się przyznać?
Nie spoczniemy, nim poleje się krew
To nie odważni i zuchwali
Piszą dla nas historie, więc
Nie spoczniemy, nim poleje się krew

Muszę patrzeć jak wszystko umiera
Z bezpiecznej odległości
W zastępstwie, ja
Żyję, kiedy cały świat umiera
Wy też tego potrzebujecie - nie kłamcie
Czemu nie możecie się przyznać?

Krew leje się jak deszcz
Na groby i na ziemię

Pół wampir
Pół wojownik
Drapieżnik i podglądacz
Gapię się
W odbiornik
Śpiewam do odgłosów śmierci

Kła-aa-aa-aa-aa-mstwo (x4)

W najlepszym razie nieufny
Pragniesz uwierzyć w
Anioły w sercach ludzi
Ale wystawcie głowy na zewnątrz
Wystawcie głowy i posłuchajcie, proszę
Nie powinienem tego powtarzać

Wszechświat jest wrogi
Taki nieludzki
Pochłania by przetrwać
Tak jest i zawsze tak było...

Wszyscy karmimy się tragediami
To jak krew dla wampira

W zastępstwie, ja
Żyję kiedy cały świat umiera
Lepiej, że to wy, a nie ja



Jambi

Tutaj na królewskim tarasie w górach
Na spełnieniu najdzikszych marzeń
Ja ucztuję jak sułtan
Na skarbach i ciałach których nigdy dość

Ale ja, ja odrzuciłbym to marzenie
Gdybym pomyślał, że mogę kiedyś stracić Ciebie

Diabeł i jego słudzy pokonali mnie
Po ciemnej stronie miłości, którą odkryłem
Zanurzałem się w tym
Aż po szyję i prawie utonąłem

Ale ty to wszystko odmieniłaś
Uniosłaś mnie i zawróciłaś

Więc ja, ja odrzuciłbym to marzenie

Modliłem się jak męczennik od zmierzchu do świtu
Błagałem jak dziwka przez całą noc
Krzyczałem do diabła w pieśni
I dostałem to, czego cały czas pragnąłem

Ale ja
Ja mógłbym
Gdybym mógł
Ja mógłbym
Odrzucić to
Odrzucić to
Odrzucić to
Chcę odrzucić to
Żaden okup nie pokona władzy
I nie usprawiedliwi
Mojego poddania się, moich grzechów

Więc gdybym mógł to odrzucić
Gdybym spodziewał się, że jutro Cię zabiorą

Jesteś moim spokojem ducha
Moim własnym
Próbuję tylko utrzymać się
Jeszcze jeden dzień

Przeklinam swoje oczy
Przeklinam swoje oczy
Jeśli zdradzą
Punkt oparcia
Jeśli potrzeby mnie podzielą
To równie dobrze mogę odejść...

Świeć wiecznie
Świeć wiecznie, dobroczynne słońce
Świeć nad złamanymi
Świeć, aż dwa stanie się jednym

Świeć wiecznie
Świeć wiecznie, dobroczynne słońce
Świeć nad rozdartymi
Świeć, aż dwa stanie się jednym

Podzielony usycham

Świeć nad wieloma, oświetl nam drogę
Dobroczynne słońce

Oddychajmy jednością

Więc, jako jedność, przetrwamy
Kolejny dzień i sezon
Po cichu, oszczędzaj swoją truciznę
Po cichu, nie wchodź mi w drogę



Skrzydła Dla Marie (część 1)

Ty...
Ty wierzyłaś ...
Ty wierzyłaś w cuda stworzone przez Boga
Ty wierzyłaś we mnie

Dusza pełna pasji
Nie znająca zepsucia
Nieskrępowana i otwarta, ze światłem w oczach
Potem unieruchomiona

Pobity, złamany
Wpadłem w ręce tych ruchów i nie mogłem dostrzec
Że to Ty modliłaś się za mnie, więc
Co takiego zrobiłem
By być synem anioła?
Co takiego zrobiłem
By na to zasłużyć?

Światło dnia gaśnie, zostawiając chłodne fluorescencje
Trudno Cię dostrzec w tym świetle
Proszę, wybacz to samolubne pytanie, ale
Co mam powiedzieć tym wszystkim padlinożercom dzisiaj?

Nigdy nie mówiła kłamstw
... no, może kiedyś skłamała,
Ale nie żyła w kłamstwie.

Nie miała życia
Nie miała życia
Ale z pewnością jedno ocaliła

Widzisz, już wszystko ze mną dobrze
Teraz możemy pozwolić Ci odejść



10000 Dni (Skrzydła część 2)

Słuchając opowieści snujemy romantyczne marzenia
O tym, jak podążamy ścieżką bohatera
Chwaląc się tym dniem, kiedy rzeki wystąpiły z brzegów
A my dorośliśmy do swoich aureoli

Słuchając opowieści wszyscy uświadamiamy sobie
Naszą drogę w ramiona zbawiciela
Udając wszystkie próby i wielkie zmartwienia
Choć nikt z nas naprawdę ich nie doświadczył
W przeciwieństwie do Ciebie

Bracia ignoranci w zgromadzeniach
Zbierają się, wymiotując na mnie swoją sympatią
Oszczędźcie mi tego
Żaden z nich nie może równać się z Tobą
Oślepieni wyborami, hipokryci nic by nie widzieli

Ale dosyć już o zbiorowym Judaszu
Który mógłby świadczyć przeciw Twojemu oświeceniu
Twojemu kawałkowi boskości

A to moje małe światełko, ten dar, który mi przekazałaś
Pozwolę mu świecić, by oświetlił Ci bezpiecznie drogę
Drogę do domu ...

Oh, co oni zrobią, kiedy zgasną światła?
Bez ciebie, byś poprowadziła ich do Syjonu?
Co oni zrobią, gdy rzeki wystąpią z brzegów
Po za tym, że będą się ciągle trząść?

Wysoka jest droga, ale wszystkie oczy są na poziomie gruntu
Ty byłaś światłem i drogą, o których oni tylko czytali
Modlę się tylko, ze niebo wiedziało, kiedy Cię zabrać
Dziesięć tysięcy dni w ogniu to wystarczająco długo
Wracasz do domu

Tylko Ty możesz stanąć tam z podniesioną głową
I uderzyć pięściami w bramy, mówiąc
"Wróciłam do domu!
Sprowadźcie mi Ducha i Syna i Ojca
Powiedzcie, że filar ich wiary wstąpił na Niebiosa
Już czas!
Czas na mnie!
Dajcie mi, dajcie mi moje skrzydła!"

Dajcie mi moje skrzydła!

Ty jesteś drogą i światłem, o których oni mogą tylko czytać

Zrobiłem to po swojemu, z właściwą arogancją
Zrzuciłem ciężar dowodu na wierzących
Moje oczy były Twoim świadkiem i dowodem
Judith Marie, jedyna, niepodważalna

Światło dnia gaśnie, zostawiając chłodne fluorescencje
Trudno Cię dostrzec w tym świetle
Proszę, wybacz tą śmiałą sugestię
Jeśli staniesz dzisiaj przed obliczem Stwórcy
Spójrz mu prosto w oczy, spójrz mu w oczy i powiedz:
Nigdy nie żyłam w kłamstwie, nigdy nie odebrałam życia
Ale z pewnością jedno ocaliłam
Alleluja, czas żebyś zabrał mnie do domu



Garnek

Kim jesteś, żeby wymachiwać palcem?
Chyba odszedłeś od zmysłów
Po oczy w mulistej wodzie
Prawie jakbyś powstał z martwych

Obrabuj grób, by ozdobić kołyskę
Potem spal dowody
Pudełkowy dom z kart i szkła, więc
Nie rzucaj lepiej kamieniami

Musiałeś być upojony

Stopa w ustach i głowa w dupie
Więc o czym ty mówisz?
Trudno będzie ci zatańczyć
Póki ich nie wyciągniesz, chłopcze

Musiałeś być strasznie upojony

Kradnij, pożyczaj, sądź, zatrzymaj swoje ciemne wnioski dla
Pospiesz się, powieś przysięgłych razem z niewinnym

Teraz płaczesz w przekonującym odcieniu indygo
Jakbyś miał skok z cytryny w oczach
Kiedy oszczałeś mój czarny kociołek
Musiałeś być upojony

Kim jesteś, żeby wymachiwać palcem?
Jesteś pełen tego
Po oczy w mulistej wodzie
Pierdolony hipokryta

Kłamca, prawnik - lustro, pokaż mi różnicę?
Pospiesz się, powieś winnego razem z niewinnym

Teraz płaczesz w przekonującym odcieniu indygo
Jakbyś miał skok z cytryny w oczach
Kiedy oszczałeś mój czarny kociołek
Musiałeś być...

Kim jesteś, by wymachiwać palcem?
Kim jesteś, by wymachiwać swoim grubym palcem przede mną?
Chyba odszedłeś od zmysłów

Płaczesz w odcieniach indygo
Przelanym bez powodu
Płaczesz w odcieniach indygo

Kłamca, prawnik - twoje odbicie, co za różnica?
Do diabła z pośpiechem. On jest winny tak jak rząd

Teraz płaczesz w przekonującym odcieniu indygo
Jakbyś miał skok z cytryny w oczach
Kiedy oszczałeś mój czarny kociołek
Musiałeś być nawalony!

Po oczy w krwawej wodzie
Po oczy w mulistej wodzie
Ganja? Daj spokój!
Chyba odszedłeś od zmysłów



Zgubione Klucze (Winić Hofmanna)

Nurse: Przepraszam, doktorze. Czy ma pan chwilkę?
Doctor: Chwilkę? Chce pani o coś spytać?
Nurse: Chodzi o pewną sytuację, o pana z trójki.
Doctor: Jakiś problem?
Nurse: To jest właśnie problem - nie wiemy.
Doctor: Ma pani jego kartę?
Nurse: Oto ona.
Doctor: Hmm... niewiele tu jest.
Nurse: No właśnie doktorze, brak widocznych urazów, parametry stabilne.
Doctor: Nazwisko?
Nurse: Nieznane.
Doctor: Czy ktoś go przywiózł? Może porozmawiamy z nim i dowiemy się czegoś o naszym pacjencie?
Nurse: Nie ma dowodu, ani innych dokumentów. Nie chce z nikim rozmawiać.
Doctor: No to może spróbuję się przywitać.

Doctor: Dzień dobry, jestem Dr Watson. Jak się miewamy? Jak się pan miewa? Słuchaj, synu, jesteś w bezpiecznym miejscu, chcemy ci pomóc, jak tylko możemy. Ale musisz z nami porozmawiać, inaczej nie możemy nic zrobić. Więc co się stało? Powiedz mi wszystko.



Skamieniała Rozeta

No dobra... wyobraź sobie to jeśli chcesz

Od 10 do 2 w nocy siedziałem na X, Yogi DMT i pudełku Krispy Kremes
W swojej przyczajonej pozie, tuż przy granicy Strefy 51.
Zastanawiałem się nad sprawą "wybrańców"
Kiedy zamaskowany płonący banan przeciął niebo
Liczyłem na to, ale nie spodziewałem się, że zobaczę coś takiego w tym miejscu
Skręcił ostro i zakręcił precla, a potem zatrzymał się przy moich Birkenstocksach
I wtedy usłyszałem swój własny krzyk

O ja pierdolę!

Potem ta istota jak z X-Files
Która wyglądała jak sino-zielony Jackie Chan
Z ustami Isabelli Rosselini i oddechem jak waniliowa Ching Champa
Wyłoniła się w zwolnionym, matrixowym ruchu
Z dupy strony swojego bananowego statku
Potem zawisł nad moimi owadzimi oczami, rozdziawioną gębą
I spoconą górną wargą jak u L. Rona Hubbarda
I mogłem tylko myśleć o jednym
"Mam nadzieję, że ten wujek Martin nie zauważył, że zlałem się w gacie"

Tak lekki na swój sposób
Jak zjawa
Sprawił, że krzyknąłem
"O kurwa to musi być przez
Deadhead Chemistry
Przewróciło mi się we łbie
I teraz widzę pierdolone ET!"

Po tym jak uspokoił mnie
Używając jakiś pomarańczowych plasterków
i łyżeczki w kształcie płodu
E.T. opowiedział mi o swoim jedynym celu
Powiedział, "Jesteś wybrańcem
Tym, który dostarczy wiadomość
Przesłanie nadziei, dla tych, którzy chcą je usłyszeć
I ostrzeżenie dla tych, którzy nie zechcą."
Ja. Wybrańcem?
Wybrali mnie, chociaż nie skończyłem pierdolonej szkoły.

Lepiej...
Lepiej...
Lepiej...
Lepiej słuchaj

Potem spojrzał prosto na mnie
Swoimi przenikliwymi migdałowymi oczami
Cokolwiek to znaczy
Muszę sobie to zapisać
To brzmi tak prawdziwie
Tak jak wtedy, kiedy Dave miał odlot
Popatrz, jak bije moje serce
To gówno nigdy mi się nie przydarza

Nie mogę teraz oddychać!

To było takie prawdziwe
Jak przebudzenie w krainie czarów
A przy tym trochę przerażające
Nie chcę być sam
Kiedy o tym opowiadam
Czy ktoś może mi powiedzieć
Dlaczego wszyscy brzmicie jak rodzice Fistaszków?
Czy kiedyś z tego wyjdę?
To takie rzeczywiste
Wreszcie przyszedł mój szczęśliwy dzień
Popatrz, jak pędzi moje serce
To gówno nigdy mi się nie przydarza

Nie mogę teraz oddychać!

Wierzysz mi, prawda?
Proszę, uwierz w to co powiedziałem!
Nie umarłem, bo byłem tam
Ale to nie jest tylko mój wymysł
Widzisz, oni wzięli mnie za rękę
I zaprosili do środka
I pokazali mi coś
Nawet nie wiem, jak zacząć

Przywiązany do łóżka
Zimne stopy, czerwone oczy
Odchodzę od zmysłów
Żyję czy umarłem?
Nie pamiętam co powiedzieli
Do diabła, obsrałem łóżko

Hej ...

Przytłoczony tak jak każdy, kto znalazłby się na moim miejscu
To ciężkie brzemię być Wybrańcem
Urodzony by przynieść i odczytać wam szczegóły waszego końca
Spisać je, by cały świat zobaczył

Ale zapomniałem długopisu
Znowu obsrałem łóżko ...
Typowe.

Przywiązany do łóżka
Zimne stopy, czerwone oczy
Odchodzę od zmysłów
Żyję czy umarłem?
Sunkist i Sudafed
Żyroskop i podczerwień
Nie pomogą - śmierć mózgowa
Nie pamiętam co powiedzieli
Do diabła, obsrałem łóżko

Nie pamiętam co mi powiedzieli
Nie pamiętam co mi powiedzieli, żebym został bohaterem
Nie pamiętam co powiedzieli
Bob, pomóż mi!
Nie pamiętam co powiedzieli

Nie wiem, nie dowiem się(x12)

Do diabła, obsrałem łóżko



Intencja

Czyści gdy zaczynamy
Czyści gdy przychodzimy
Czyści gdy zaczynamy
Oczyszczeni samą wolą

Czyści gdy zaczynamy
Oto mamy kamień
Zbierzcie je razem i wznieście
Schronienie zamieńcie w dom

Czyści gdy zaczynamy
Oto mamy kamień
Rzuć nim w nieznajomego
Przysięgnij połamać mu kości

Poruszani przez samą wolę

Iskra zmienia się w płomień
Płomień zmienia się w ogień
Oświetla drogę lub ogrzewa
Nadzieję, która jest w nas

Iskra zmienia się w płomień
Płomień zmienia się w ogień
Wykujmy w nim broń by zabić obcego
Weźmy wszystko czego pożądamy

Poruszani przez samą wolę

Czyści gdy zaczynamy

Czyści gdy zaczynamy
Poruszani przez samą wolę
Odejdźmy jak przyszliśmy
Czyści jak światło wróćmy do Jedynego

Poruszani przez samą wolę


Równo Na Dwa

Anioły obserwują z boku
Zdziwione i rozbawione
Dlaczego Ojciec dał tym ludziom wolną wolę
Teraz są całkiem zagubieni

Czy te gadające małpy nie wiedzą
Że Eden jest samowystarczalny
Głupie małpy, dość dóbr jest w świętym ogrodzie
A jeśli coś jest tylko jedno na pewno to podzielą
Równo na dwa

Anioły obserwujące
Poirytowane i zagubione
Ojciec pobłogosławił ich rozumem
A oni wybrali to?

Małpa zabija, małpa zabija małpę, za kawałek ziemi
Głupie małpy, dać im kciuki a wykują ostrza
A jeśli coś jest pojedyncze będą musiały to przeciąć
Równo na dwa

Małpa zabija, małpa zabija małpę, za kawałek ziemi
Głupie małpy, dać im kciuki, a zrobią sobie maczugi
I pozabijają swoich braci
Jak oni przetrwali tak bardzo błądząc, nie wie nikt
Odrażające to stworzenie, które tak trwoni możliwość
Wzniesienia oczu do nieba, świadome, że ucieka jego czas tutaj

Trzeba przeciąć wszystko równo na dwa

Walczą o chmury, o wiatr, o niebo
Walczą o swoje życie, o swoją krew, o wszystko
Walczą o miłość, o słońce, o nic
Walczą aż do śmierci
Walczą o co? O swój koniec!

Anioły obserwują znowu
Pochylone z cierpliwością i zrozumieniem
Anioły obserwują znowu
Zastanawiając się, kiedy skończy się wojenna szarpanina

Trzeba przeciąć wszystko równo na dwa

[tharos]

Google: "tool forum"

[Alice in Chains]

Kiedyś weszłam szukając tłumaczeń, potem szukałam forum (google - tool forum), przejrzałam tematy, posty, stwierdziłam, że jest ciekawie no i się zarejestrowałam.

[Francis]

Jak tu trafiłem??? hmm... w pasku wpisałem tool + forum i hop jestem tutaj...

[Noireis]

Ja tu trafiłam przez naszą-klasę, bo poszukiwałam forum Tool'a, a odnalazłam linka do tego forum i już.

[the patient]

to nawet ktoś tam zamieścił link... nie źle

[Subterranean]

Ja z lady kiedyś dawałem ale moze później ktoś ponawiał tą czynność

[Carmen]

O, a myślałam, że to ja A może wszyscy daliśmy.

[the patient]

miło słyszeć, że aż tyle osób rozreklamowało forum.