Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mefistoteles 26
Svadhisthana
Dołączył: 08 Lis 2008
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Nie Lis 14, 2010 9:12 pm Temat postu: |
|
brena napisał: | najlepiej byłoby "otagować" to jako "gówno" z 8 na przykład  |
W tym szaleństwie jest metoda!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Subterranean
Sahasrara
Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 5934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: POZNAŃ
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 5:46 pm Temat postu: |
|
Upadek to świetny film, nie wybitny, ale na pewno nieprzeciętny portret pewnego zjawiska społecznego spotykanego w stanach (chodzi o Going postal ofkoz). To jest jednak kino komercyjne, pewna dawka przewidywalności nie jest tu wadą. IMO
Jesli chodzi o DOuglasa to żaden z niego wielki aktor, chyba w Wall Street i w upadku własnie coś więcej pokazał, generalnie ma pewien stadrdowy typ odgrywanych postaci. A i przez tyle lat kariery jaką przytłaczająca filmografia nie jest się w stanie pochwalić. Podejżewam ze ludzie najbardziej kojażą go i tak z "Nagiego Instynktu". No ale producentz niego całkiem niezły- produkował wszak Formanna czy Copolę na ten przykład.
Co do Finchera.. podejżewam ze film syfny, bo po "Przypadku..." raczej nie uda mu się podnieść już z gleby. Skończy jak Shymalan tylko będzie konał w duzo wolniejszym tempie. Dobrze zaczął, bardzo źle skończy
Ale wracajac do teamtu: Joel Shumacher to dla mnie ejdnak dopiero zagdka. Z jednej strony całkiem dobre autorskie kino (na tyle na ile mainstream pozwala), z drugiej jakies istne koszmary. Patrząc na 8 milimetrów a potem na dajmy na to Batmana i Robina - nie mogę po prostu wyjść z podziwu .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Subterranean dnia Pon Lis 15, 2010 5:53 pm, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zaratustra
+Przyjaciel
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 9812
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/Nowa Ruda
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 5:59 pm Temat postu: |
|
Widac Joel Schumacher to taki Rollad Joffe, facet potrafił pocisnąć "Misję" a potem Mario Brosa, "Pola śmierci" i "Sadyste". Wariat jakiś.
Z tym że do Schumachera chyba lakko zbyt duzy masz uraz, Veronica Guerin to film mocno przeciętny, ale żeby dno od razu 2 lata temu oceniałeś...
Fincher raczej dobrze nie zaczynał. Obcy 3, film raczej bardzo taki se, został nakręcony praktycznie przez jego producentów. To był najdroższy debiut w historii, więc co tam beda dawać wolna rękę jakiemuś twórcy teledysków... (i tak wolę jednak 3 od decydującego starcia), 7 to dobry movie, ale opienie o jego arcygenialności sa mocno przesadzone. W zasadzie to Fight Club jest tytułem, który w jego filmografii zasługuje na największa uwagę, film może się nie podobac, ale nie można go zignorować... do tej pory nie wiem jak go ocenić. Z jednej strony coś we mnie mówi, żeby piać z zachwytu, z drugiej jest na co pomarudzić, a ja marudny widz jestem...
Fincher odkrył Pitta (chyba, że Gilliam zrobił to przed nim raczej) i to jest jego największy sukces w Hollywoodzie. "Przypadek..." to dno, ale to mógłby być strawny film, gdyby nakręcił to Spielberg, Jonze, albo Holland, bo jak się dowiedziałem ona miała prawa do scenariusza przez jakies 20 lat... a Fincher nakręcił to tak, jakby to zrobił Jackson - im więcej kasy tym bardziej nieznośna nuda. A scenariusz był gościa od Forresta Gumpa (Eric Roth) a ja Forresta b. lubie..
M. Douglas był chyba fajny w "Miłość, szmaragd i krokodyl", ale fakt, nigdy nie miałem go za specjalnie świetnego. Ma fajny wygląd do grania napalonych policjantów i to sie za nim ciągnie przez wszystkie role
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zaratustra dnia Pon Lis 15, 2010 6:06 pm, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
brena
Vishuddha
Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 1615
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Inowrocław/Toruń
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 6:31 pm Temat postu: |
|
Shyamalana polubiłam za szósty zmysł i niezniszczalnego, później poszłam do kina na osadę i miałam ogólnie rzecz biorąc niezłą zwałę. szczególnie ubawiła mnie scena ze ślepą babą biegającą po lesie z laską. to było coś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Subterranean
Sahasrara
Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 5934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: POZNAŃ
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 7:52 pm Temat postu: |
|
Agreed- ja akurat decydujące starcie lubię, no ale o tym żesmy dykutowali. Veronici oceny nie bierz pod uwagę, kiedyś zgłupia frant coś mi sie filmy pomyliły i oceniłem (pijakiem chyba działałem ). Nadrobię to ocenę zmienie pewnie.
Fincher to on tam dobre motyw w "7" miał - no dobry film jak dla mnie, klimatyczny, bez dupereli i był Kevin Szpejsi a ja kurde tego gościa uwielbiam. poza tym jak to człowiek pierwszy raz, za malczika jeszcze w sumie oglądał to robiło wrażenie, oj robiło.
Z "Podziemnym kręgiem" też mam problem, bo sporo bym temu filmowi mógł zarzucić, a z drugiej strony nie mało mi sie też w nim podoba.
Osada jeszcze nie byłą taka zła, tylko końcówka banalna i tragiczna zarazem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zaratustra
+Przyjaciel
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 9812
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/Nowa Ruda
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 8:01 pm Temat postu: |
|
No 7 to Space'y i końcówka, i pościg jeden ewentualnie. Ja napisałem, że to dobry film, jeno nie arcydzieło jakieś...
Osady bym jednak bronił, bo to trochę tak samo jak z Niezniszczalnym. Niby z dupy to wszystko, ale dobrze to było nakręcone, wciągało i intrygowało. Bryce Dallas Howard w żółtym wdzianku łażąca po lesie niby smieszna, ale nie mogłem oderwać od niej wzroku, tak jak od Willisa kiedy łapał bandziorów jako suberbohater. Generalnie rozumiem, że ludzie "coś" u Shyamalana zobaczyli, ale geniuszu o którym wielu plecie nie ma w nim ani grama.. powiedzmy, że potrafi uratować film nawet z beznadziejnym scenariuszem, co jest zdolnością chyba dosyć wyjątkową. Co do innych filmów: 6 zmysł był ok, ale 'Znaki' to jakaś masakra, aż się boje oglądać jakieś jego nowe filmy. Ale obejrzę prędzej czy później.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zaratustra dnia Pon Lis 15, 2010 8:09 pm, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mefistoteles 26
Svadhisthana
Dołączył: 08 Lis 2008
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 8:18 pm Temat postu: |
|
Co do Fight Club'u... Ten film wręcz ocieka zajebistością
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
brena
Vishuddha
Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 1615
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Inowrocław/Toruń
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 8:25 pm Temat postu: |
|
też muszę przyznać, że Fight Club podobał mi się bez zarzutu. idealnie oddaje klimat książki. przeczytałam Palachniuka dopiero po obejrzeniu filmu, Fincher trafił w dziesiątkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Subterranean
Sahasrara
Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 5934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: POZNAŃ
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 8:52 pm Temat postu: |
|
No włąśnie ocieka tą zajebistością i tak dalej, ale sporo by mozna było Fincherowi wytknąc. Choćby syndrom "przeprodukwania" coś co zgrabnie w 8 milimetrach ominął właśnie Shummacher.
ja bym powiedział że Fincherowi mimo wszystko najlepeij Zodiak wyszedł. Tam się to wszystko naprawdę trzymało kupy.
Znaki.. Hmm jedno musze przyznac Fincherowi. Naprawde umiał pokazać inwazje obcych - film niby zły, wszyscy to wiemy, ale ta środkowa sekwencja w zabarykadowanym domu - no umiał to facet zrobić.
Ale fakt fabuła generalnie z dupy wzieta, tego nawet new age'ową bajką bym nieokreslił i ten kosmita na końcu - jakas estetyczna porażka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zaratustra
+Przyjaciel
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 9812
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/Nowa Ruda
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 8:57 pm Temat postu: |
|
Znaki Shalaymana miało być, nie Finchera. A zodiaka kurcze własnie nie widziałem jeszcze. Dobrze, że mi przypomniałeś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mefistoteles 26
Svadhisthana
Dołączył: 08 Lis 2008
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 8:58 pm Temat postu: |
|
Subterranean napisał: | No włąśnie ocieka tą zajebistością i tak dalej, ale sporo by mozna było Fincherowi wytknąc. Choćby syndrom "przeprodukwania" coś co zgrabnie w 8 milimetrach ominął właśnie Shummacher.
ja bym powiedział że Fincherowi mimo wszystko najlepeij Zodiak wyszedł. Tam się to wszystko naprawdę trzymało kupy.
|
Za opinie o Zodiaku masz u mnie piwo. Co do Fight Club'u, to co rozumiesz poprzez "Syndrom Przeprodukowania" ???
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zaratustra
+Przyjaciel
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 9812
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/Nowa Ruda
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 9:07 pm Temat postu: |
|
Fight Club jest czadowy - tak bym go okreslił, ale ma to samo czego nie lubie w wielu filmach Lyncha - sa świetne sceny pozbawione jakiejs wagi, owszem, kuszące, ale puste. Sceny takie czesto przeplataja sie z czymś, co robi naprawde wrażenie. Ok, walki, metafora zycia jako prawdziwego tylko wtedy, jest własnie owy "Fight Club", sporo luzu i humoru (choć niektórzy odbieraja ten film smiertelnie poważnie). Ale jak oglądam zjeżdżającego pingwina czy smażąca się reke to lubie zadawac takie podchwytliwe pytanie: po co.
Fincher przedobrzył to, co było dobre w tym filmie. IMHO. A potem ludzie oglądaja starsze filmy i nie ma kurna skąd spijać tej zajebistości ociekającej. Nie ma bo kiedyś efekciarskości nadmiernej (nie twierdze że jako taka jest zawsze szkodliwa) sie wystrzegano, dzisiaj się wciska w nadmiarze z wazeliną.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zaratustra dnia Pon Lis 15, 2010 9:08 pm, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mefistoteles 26
Svadhisthana
Dołączył: 08 Lis 2008
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 9:12 pm Temat postu: |
|
Co do "zbędnych efektów" się z tobą zgodzę. Warto byłoby podkreślić też nie które sceny. A pingwin mnie rozłożył totalnie (Swoją drogą, ciekaw jestem jakie zwierze nadawałoby się na symbol mojej osobowości)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zaratustra
+Przyjaciel
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 9812
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/Nowa Ruda
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 9:16 pm Temat postu: |
|
Aż ten pingwin z Marlą powiązany był raczej, bo była potem scena gdzie to ona robiła za pingwina. Oczywiście dalej nie wiem po co. Może to było cos istotnego
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zaratustra dnia Pon Lis 15, 2010 9:18 pm, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mefistoteles 26
Svadhisthana
Dołączył: 08 Lis 2008
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 9:20 pm Temat postu: |
|
Zaratustra napisał: | Aż ten pingwin z Marlą powiązany był raczej, bo była potem scena gdzie to ona robiła za pingwina. Oczywiście dalej nie wiem po co. |
I widzisz to jest duży plus tego filmu. Pozostawia dość duże pole do polemiki na swój temat. Ja postrzegam tego pingwina jako "symbol wewnętrznej bestii" głównego bohatera, która "ewoluowała" nieco od momentu poznania Marli
(Swoją drogą niezła laska z niej )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zaratustra
+Przyjaciel
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 9812
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/Nowa Ruda
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 9:23 pm Temat postu: |
|
Eee, to albo Fincher daje cios w głowe tym filmem albo gada bzdety co by można było o znaczeniu pingwina rozparwiać godzinami
No ale Marla to świetna rola, nie bede sie spierał. Ale Pitt najmocniej w tym filmie pozamiatał
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zaratustra dnia Pon Lis 15, 2010 9:26 pm, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mefistoteles 26
Svadhisthana
Dołączył: 08 Lis 2008
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 9:26 pm Temat postu: |
|
Zaratustra napisał: | albo daje cios w głowe tym filmem albo gada bzdety |
Zauważ że jesli chodzi o sztukę (Kinematografia, muzyka itd...) to linia pomiędzy jednym a drugim jest dosć cienka.
A pingwin ocieka zajebistością i basta!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zaratustra
+Przyjaciel
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 9812
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/Nowa Ruda
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 9:31 pm Temat postu: |
|
Nie ocieka!
Co do granicy - owszem, ryzyko jest najfajniejsze w sztuce. Chyba ze ktos przesadza jak Fincher
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mefistoteles 26
Svadhisthana
Dołączył: 08 Lis 2008
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 9:33 pm Temat postu: |
|
Zaratustra napisał: | Nie ocieka!
|
Pojedynek na Gołe Klaty???
Zaratustra napisał: |
Chyba ze ktos przesadza jak Fincher |
Ale się uparł no
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zaratustra
+Przyjaciel
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 9812
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/Nowa Ruda
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 9:35 pm Temat postu: |
|
Ja tam moge się na Fight Club pisac
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|