Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MightyRavendark
Magnum in Parvo
Dołączył: 16 Kwi 2010
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie Lip 04, 2010 3:30 pm Temat postu: |
|
Brawo! Apostazja jest jedyną nadzieją dla obywatela tego kraju
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Carmen
Sahasrara
Dołączył: 07 Sty 2007
Posty: 3874
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trochę stąd trochę stamtąd
|
Wysłany: Nie Lip 04, 2010 3:37 pm Temat postu: |
|
W tym kraju to raczej jego samobójstwem Ale zamierzam złożyć na tych wakacjach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
MightyRavendark
Magnum in Parvo
Dołączył: 16 Kwi 2010
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie Lip 04, 2010 5:03 pm Temat postu: |
|
zawsze zaczyna się od małych grup ludzi. Kopernika też kiedyś potępiano ; )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Subterranean
Sahasrara
Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 5934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: POZNAŃ
|
Wysłany: Nie Lip 04, 2010 5:15 pm Temat postu: |
|
Hmm czyli dlatego ze nie złożę apostazji nie ma dla mnie nadzieji? Każdy ma prawo do własnych przekonań, ale radykalizm w każdym wydaniu mnie przeraża.
Apostazja to faktycznie trochę jak samobójstwo, ale nie przesadzajmy, społeczeństwo się zmienia, miejmy nadzieję, ze już niedługo to czy ktoś żyje z drugą połową bez ślubu kościelnego, nie będzie powodem do plotek. Oby.
Ale tez takie rzeczy jak wystąpienie z kościoła, to kwestia indywidualna i raczej nie powinno się mówić w ten sposób, ze każdy katolik (nawet polski) to idiota, czy tez ze tylko ludzie nie-katoliccy są fajni, cool i poprawni ewolucyjnie czy psychospołecznie.
Kto walczy z radykałami na zasadzie "ogień zwalczaj ogniem" sam staje się nie lepszy od nich.
A Carmen życzę powodzenia - ja bym się w życiu na taką rzecz nie zdecydował, ale doceniam że ktoś kto krytykuje nie stoi biernie i narzeka, lecz potrafi też działać .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Subterranean dnia Nie Lip 04, 2010 6:33 pm, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Schorzenie
Anahata
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 1095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie Lip 04, 2010 6:07 pm Temat postu: |
|
Pozwól, że zapytam w co wierzysz? To pytanie na forach internetowych zazwyczaj wywołuje pandemonium ale może tutaj się uda ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Subterranean
Sahasrara
Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 5934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: POZNAŃ
|
Wysłany: Nie Lip 04, 2010 6:38 pm Temat postu: |
|
Żebym był szczery to najbliżej mi do nowoczesnego gnostycyzmu, ale na pewno nie jestem w stanie tego zdefiniować, żaden inteligentny człowiek nie ejst w stanie zidentyfikować natury transcendencji. Wiara absolutna i ograniczona, jest domeną głupców.
Jakby nie patrzeć scjentystyczna wizja świata jest niemożliwa z prostego powodu : była by zbyt nudna i oczywista. Religijna sensu stricte - zbyt radykalna i jednocześnie ułudna by mogła zaistnieć.
Wierze w pewien szczególny wymiar metafizyki, jeśli można to tak ująć. Ale jak każdy inteligentny człowiek i wobec tego wymiaru unikam radykalizacji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zaratustra
+Przyjaciel
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 9812
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/Nowa Ruda
|
Wysłany: Nie Lip 04, 2010 8:07 pm Temat postu: |
|
Jeśli wiara absolutna i ograniczona jest domeną głupców, jak piszesz Sub, to wychodzi na to że wszyscy nimi jesteśmy. Z tym, że mój protest wzbudza traktowanie wiary na wszystkich płaszczyznach w jednakowy sposób - do określania wielu poglądów po prostu brakuje nam języka, przyjęliśmy nie do końca pasujące słowa i mówimy zbyt ubogim językiem, żeby opisać wszystko w należycie obiektywny sposób. Czymś innym jest próba zmierzenia się z problematyką istnienia jako takiego a czymś innym nieuzasadnione przekonanie na jakiś temat związany z naszym życiem.
Nie wiem, w jaki sposób nudnawość i przewidywalność scjentystycznej wizji świata miała by wpływać na jej prawdziwość. Nie rozumiem tego, Sub. Takie przekonanie, że tak naprawdę jest coś "więcej" wcale nie jest obce wizji scjentycznej, tyle, że po jednaj stronie barykady ludzie uważają, że do tego da się dojść, a po drugiej, że są rzeczy, do których dojść się nie da za żadne skarby. Za sto, za tysiąc, za miliard lat.
To własnie dla mnie brzmi jak banał, bo nie mamy najmniejszych podstaw, ani najmniejszego prawa żeby na obecnym etapie decydować co jest a co nie jest możliwe do wytłumaczenia. Mało tego, brak wiary w empiryczne poznanie w zasadzie rozsiewa wcześniej przeze mnie wspomnianą wiarę w negatywnym tego słowa znaczeniu.
Możemy gdybać, ale warto się też zastanowić, co jest zdrowsze w ogólnym rozrachunku, i bardziej pożyteczne. Bo że brak radykalizmu jest potrzebny, to wszyscy do tego raczej na pewnym etapie życia dochodzimy. No, prawie wszyscy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zaratustra dnia Nie Lip 04, 2010 8:10 pm, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Subterranean
Sahasrara
Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 5934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: POZNAŃ
|
Wysłany: Nie Lip 04, 2010 8:36 pm Temat postu: |
|
Mhmm nie zrozumiałeś mnie, ale i ja dość nie jasno napisałem , mój błąd - chodziło mi o ograniczenie się do dogmatów, absolutność absolutną. A ze wszyscy jesteśmy w pewnym sensie głupcami - no ja nie mam nic przeciwko.
Wiesz, jak sam mówisz, wkraczamy an grząski grunt, gdzie zamiast teorii spierają się indywidualności . Czy coś w tym stylu. niemniej pytasz mnie co w ostatecznym rozrachunku jest zdrowsze- widzisz. Ja nie umiałbym żyć w świecie bez metafizyki, lub z elementem nienaukowymi, ale dopuszczalnymi. Jakkolwiek filologicznie by to nie zabrzmiało - mnie urodziła literatura wschodu i północy- taka śmieszna wypadkowa, znamienna dla Ukraińców, Białorusinów czy innych Litwinów. Kiedyś też Polaków.
Ja nie dąłbym rady bez tego pierwiastak, któy sam sobie zaprzecza. Bez metafizyki, po prostu bym nie wyrobił psychicznie . A nawet jeśli bym sobie dął jakoś radę, to nie nie potrafię uznać wyższości tu i teraz nad planem transcendentalnym. Innymi słowy, przy całej swej niechęci do tego okresu, jestem czystej wody romantykiem.
Miałem w swoje życiu okresy i głębokiej wiary i mocnego zwątpienia, ale pierwota myśl chrześcijańska była zawsze dla mnie bardzo pociągającą i wcale się tego nie wstydze.
Poza tym wiara nie różna się religii, czyli formie uporządkowanego zachowania rytualnego, co jest dla mnie zabobonem i nigdy bym się tak owej represji nie potrafił oddać,
BTW
co do tego podziału który proponujesz - widzisz scjentyzm odbiera ci możliwość przeżycia transcendentnego, odrzuca ją jako niesprawdzalna więc się w nim nie miesci. Zresztą czym scjentyzm różni sie od wiary, a nawet często od religii. Tak naprawdę to kolejna wariacja na ten sam temat. Słowa szybko sie zmieniają, powierzchnie semantyczne też, ale pod skorupą i tak tkwią te same zespoły znaczeń.
I to również nie znaczy ze człowiek ma porzucić rakiety, komputery i samochód i zapieprzać w gnoju jak jakiś mormon dla którego choinka to wymysł nowoczesnosći.
Paradoksalnie w tych różnicach o których piszesz, miedzy moim i twoim poglądem, jest dużo styczności
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zaratustra
+Przyjaciel
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 9812
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/Nowa Ruda
|
Wysłany: Nie Lip 04, 2010 9:34 pm Temat postu: |
|
W sumie to się nie do końca z Tobą zgadzam.
To, co na początku pisałem o wierze teraz z kolei mógłbym odnieśc do metafizyki. Jeśli chodzi znaczenie słowa jako takiego, czymś innym jest dla mnie wiara w niesończoną moc która jest twórca wszystkiego, a czymś innym wiara we własne możliwości, na ten przykład. A wszystko to jest związane jednym słowem - wiara - która w pewnym sensie ma te same znaczenie, jak piszesz, ale dzieli je kolosalna różnica, jeśli spojrzymy na nie w różnych kontekstach.
W ten sam sposób możemy podejśc do metafizyki, do religii, do prawdy pojętej i niepojętej. Bo może nam chodzić o uczucia, o przeżycia, o potrzebę czegoś wielkiego, czegoś, co nadaje sens, ale możemy też miec na myśli sposób na życie, kreowanie ideologii opartych na nieuzasadnionych wymysłach, to jest znowu coś kompletnie innego. To miałem na myśli zadając pytanie, co jest zdrowsze. No i podstawą mojej niezgody jest to, że scjentyzm odbiera mi możliwośc przeżycia transcendentnego. Pytanie tylko, w jakim konkretnie kontekscie to przezycie ma miejsce, i jaka z takowego jest przeżycia wynika konkluzja. Czy jako osoba, ktora wierzy ze na roznym poziomie trudnosci wszystko prowadzi do empirycznego uzasadnienia, nie jestem w stanie delektowac sie bajką, mitem, metafizyką czy sztuką? Tarkowski, ktorego ostatnio zesmy ogladali stwierdzil kiedys, ze bez metafizyki nie ma sztuki jako takiej, a ja sam pisalem Ci zdaje sie jakis czas temu, ze jedna z podstawowych rzeczy, jaka szukam w kinie jest metafizyka wlasnie. A jednak mimo to uwazam, ze nie ma najmniejszych podstaw do zalozenia ze sa rzeczy absolutnie niewytlumaczalne, na zadnym poziomie poznania. To co dla Ciebie jest niewytlumaczalne, jest wieczna tajemnica, dla mnie na pewno jest wytlumaczalne, ale nie jest w naszym zasiegu. Nie przeszkadza mi to w najmniejszym stopniu, zeby zachowac rownowage psychiczna, malo tego - religia wlasnie, jako taka probuje ja wlasnie zaburzyc, imho, robiac z niewyjasnionego domene, zalete, koniecznosc jej zaakceptowania - wielką mądrość. Moj i Twoj poglad jest taki sam, tylko że ja nie zakladam niemozliwego, i wedlug mnie nie ma nic szkodliwego w tym podejciu.
Co do chrześlijanstwa jako takiego to jest to dluugi temat, bo nie sposób spojrzeć na nie jednoznacznie. Ogólny rachunek jest wybitnie ujemny, uważam, że dwa tysiąclecia ideologii której początkiem była w zasadzie mała sekta, jest olbrzymią tragedią ludzkości i dowodem na słabość człowieka... Ale. Postać Jezusa Chrystusa jest niezwykle intrygująca, wielobarwna (to nie był żaden pierdolony hipis z peace, love and understanding, jak można by sugerować z piosenek Arki Noego. W ogóle Bóg nienawidzi tych, którzy nazywają go miłością raczej), a jego domniemana obecność w takiej a nie innej formie dwa tysiące lat temu - analizując chociaż by współczesne wyjątkowo materialistyczne czasy - nabiera nowych znaczeń, skłania do refleksji. Samo chrześcijaństwo, oprócz imbecylizmu, dogmatów i siania zamętu w pewnym sensie miało dużą przewagę nad pogaństwem na ten przykład, wprowadziło dyscyplinę, męczeństwo jako takie oprócz fobii wzmogło postęp, poznanie, ba, nawet nauka i poświęcenie dla nauki mało miało współnego z hedonistycznym i bezrefleksyjnym nastawieniem do życia. Uważam, że to wszystko w pewnym sensie odziedziczyliśmy po kulturze chrześcijańskiej.
Swoją drogą, otwarcie religii na filozofię, wprowadzenie nauk starożytnych i analiza ich pod kątem chrześcijaństwa, rozwój myśli i refleksji nad chrześcijaństwem był dla niej samej bardzo zgubny, co widać po dziś dzień. Chrzescijanstwo nie przetrwalo proby czasu.
Dużo zawdzięczamy chrześcijaństwu (najwięcej poznaliśmy samego człowieka). Pytanie czy więcej złego czy dobrego - odpowiedź zdaje się dałem na początku wywodu o nim właśnie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zaratustra dnia Nie Lip 04, 2010 9:39 pm, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Subterranean
Sahasrara
Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 5934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: POZNAŃ
|
Wysłany: Pon Lip 05, 2010 8:02 am Temat postu: |
|
metafizykja->
metafizyka to.. metafizyka. Tak, to jest wiara, ale właśnie wiara w pewne byty transcendentne. I albo to uznajesz, albo nie. Scjentyzm nie uznaje metafizyki, więc tworzy pojęcia mieszczące się w jego obszarze, takie jak choćby UFO - bajki dla łowćów sensacj,i niegrzecznych naukowców i tym podobnych Danikenów. I metafizyka nie wierze sie zupełnie z wiarą we własne siły, podobnie jak i wiara w absolutną siłę sprawczą, boski determinant, jest tylko jedną z odmian myślenia metafizycznego, czy mistycznego, według mnie bardzo radykalną. A przez to nie pociągającą.
Metafizyka nie jest niewytłumaczalna, ale faktycznie wiąże się z pewną porcją wiary - nie wiary absolutnej, ale właśnie wiary dociekającej. To właśnie zniszczyło chrześcijaństwo - do9gmatyzm.
Paradoksalnie jednak mieszasz pojęcia katolicym, chrześcijaństwo a nawet judaizm - Bóg Chrześcijan jest dobry i wszystko wybacza - Bóg Żydów jest zły i potrafi przykopać.
Zeby było jasne, nie bronie tutaj żadnej opcji religijnej, czy sposób rozumienie transcendencji - uważam po prostu ze dla mnie, taka a taka opcja jest odpowiednia, a w innej nie mógłbym sie postawić.
I akt apostazji jak najbardziej popieram, wracając do tematu - tylko nie popieram stanowiska, według którego kto jest wpisany w księgę kościelną jako wierny, nie zasługuje na szacunek, czy nie ma przyszłości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Carmen
Sahasrara
Dołączył: 07 Sty 2007
Posty: 3874
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trochę stąd trochę stamtąd
|
Wysłany: Pią Lip 09, 2010 8:41 pm Temat postu: |
|
Oj nawet ja nie mogłabym tak sądzić, bo musiałabym pogardzać 98% naszego społeczeństwa
Rozumiem, że nie każdy, nawet jeśli nie akceptuje działań Kościoła, zdecyduje się na apostazję. Uważam jednak, że akurat ludzie o tak klarownych poglądach jak ja, powinni się wypisać z KK, a usilne krytykowanie i wyśmiewanie tej decyzji uważam tak naprawdę za strach no i cóż, chęc zostawienia sobie furtki na ślub w białej sukience.. Ja jednak już teraz dziękuję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Subterranean
Sahasrara
Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 5934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: POZNAŃ
|
Wysłany: Pią Lip 09, 2010 8:50 pm Temat postu: |
|
No ba. Grunt to być w zgodzie z własnymi poglądami i to mi się podoba
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
lachmyta
Manipura
Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 662
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Wto Lip 13, 2010 9:41 am Temat postu: |
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lachmyta dnia Wto Lip 13, 2010 9:43 am, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Carmen
Sahasrara
Dołączył: 07 Sty 2007
Posty: 3874
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trochę stąd trochę stamtąd
|
Wysłany: Wto Lip 13, 2010 10:57 am Temat postu: |
|
Hahaha KK wygrał
[link widoczny dla zalogowanych]
Być może konieczność dokonywania wyborów jest dziś jeszcze jednym wymiarem pracy kobiecej. Im dłużej jednak jestem matką i im więcej osób zaludnia nasz dom, tym bardziej wolę dzień monotonnego „nicnierobienia” od spędzania wielu godzin przy komputerze.
W tym wieczornym poczuciu, że jestem zmęczona, choć niczego nie dokonałam, kryje się cały sens mojej kobiecej pracy dla czyjegoś dobra.
„Nic dzisiaj nie zrobiłam, a jednak padam z nóg” – zdarza mi się myśleć nieraz wieczorem. Przecież snułam się dziś po domu wykonując tysiące drobnych czynności, a chociaż żadna z nich nie była na tyle znacząca, by zmienić bieg historii, wszystkie one razem stanowią o godziwym istnieniu kilku członków mojej rodziny.
Takie prace jak budzenie, szykowanie, ubieranie, odprowadzanie, gotowanie, ścieranie, czy mycie umazanych rąk i twarzy, nie wymagają specjalnego wysiłku. Poza tym są powtarzalne, codziennie takie same, a więc wykonywane już mechanicznie, bez konieczności poświęcania im wielkiej uwagi. Czego tak naprawdę one wymagają, to systematyczności. Wiernego powtarzania przez wiele lat, takiej monotonii, na którą trzeba się zgodzić i nadać jej sens.
Moją ulubioną pracą domową jest wieszanie prania. Być może dlatego, że zawiera ona w sobie wszystkie wymiary pracy kobiecej. Bardzo lubię chłodny dotyk przyjemnie czystych ubrań, i poczucie przywracania czystości i ładu w naszym domu. Przywracanie lub wprowadzanie piękna do swego otoczenia jest jednym z wymiarów pracy kobiecej.
Biorąc do ręki różne części garderoby spoglądam na nie z czułością, bo każda należy do kogoś z bliskich, przypomina o ich obecności, pokazuje, że to, co robię, ma dla nich sens. To jest drugi wymiar pracy: spełnienie przychodzi przez odniesienie mego wysiłku do konkretnych osób.
Wreszcie istnieje jeszcze jeden aspekt. Ponieważ wieszanie prania zajmuje głównie ręce, odpoczywa przy nim głowa. Mam wreszcie czas na życiowe przemyślenia, na takie swoje drobne filozofowanie. I to jest jeszcze jedna cecha pracy kobiecej: zajmując jedną część ciała, pozwalam innej odpoczywać, przez co mogę pracować dłużej, choć mniej intensywnie, niż to jest przyjęte w męskim świecie. (.....)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
lachmyta
Manipura
Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 662
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Nie Lip 18, 2010 12:13 pm Temat postu: |
|
[link widoczny dla zalogowanych] hahahahahaha
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zaratustra
+Przyjaciel
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 9812
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/Nowa Ruda
|
Wysłany: Wto Lip 27, 2010 12:04 pm Temat postu: |
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zaratustra
+Przyjaciel
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 9812
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/Nowa Ruda
|
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 2:10 pm Temat postu: |
|
hahahahaha
no już już koniec
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zaratustra dnia Wto Sie 03, 2010 2:24 pm, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Subterranean
Sahasrara
Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 5934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: POZNAŃ
|
Wysłany: Pią Sie 06, 2010 10:03 am Temat postu: |
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
dev
Anahata
Dołączył: 12 Wrz 2008
Posty: 1174
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: stamtąd
|
Wysłany: Pią Sie 06, 2010 1:13 pm Temat postu: |
|
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
brena
Vishuddha
Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 1615
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Inowrocław/Toruń
|
Wysłany: Sob Sie 07, 2010 4:34 pm Temat postu: |
|
wrócę na chwile jeszcze do modnej ostatnio tematyki krzyżowej. przypomniały mi się zamierzchłe czasy (podstawówka), kiedy uczęszczałam do kościelnego chóru (tak, wiem, popa xD). przytoczę wam słowa pewnej "pieśni religijnej", której nas wtedy uczono.
nie zdejmę krzyża z mojej ściany
za żadne skarby świata,
bo na nim Jezus ukochany
grzeszników z niebem brata.
(tu wchodzą wysokie tony)
nie zdejmę krzyża z mego serca
choćby mi umrzeć trzeba!
choćby mi groził KAT, MORDERCA!
bo krzyż to klucz do nieba.
nie zdejmę krzyża z mojej duszy,
nie wyrwę go z sumienia,
bo krzyż szatana wniwecz kruszy,
bo krzyż to znak zbawienia.
a gdy zobaczę w poniewierce
Jezusa krzyż i ranę,
która otwiera jego serce,
w obronie krzyża stanę.
jak widzę to stado koczowników pod krzyżem, ta właśnie pieśń ku chwale bożej mi się przypomina.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|