Sport

the patient · Wysłany: Nie Sie 01, 2010 9:30 am Temat postu:

brawa kurwa brawa:P

Zaratustra · Wysłany: Nie Sie 01, 2010 10:06 am Temat postu:

Z tego co wiem rekordzistka świata jeszcze nie rzucała...jest ta zasrana wartosc wszystkich medali, ze jak mamy 7 medali i jeden zloty, to turcja jest i tak lepsza od nas bo ma dwa medale: zlote. Moze dla wielu to logiczne, dla mnie nie.

Poza tym patrzac, jak sport u nas stoi, a wlasciwie nie stoi, to wydaje mi sie trafnym okreslenie, ktorego uzylem.

the patient · Wysłany: Nie Sie 01, 2010 10:14 am Temat postu:

Też nie pojmuję tego z medalami o czym napisałeś zarazek. Dla mnie głupota.

Subterranean · Wysłany: Sob Sie 14, 2010 12:21 pm Temat postu:

O.o nawet nie wiedziałem ze tak jest.... Myślałem ze mają jakiś przelicznik. Wiecie 2 srebrne 1 złoty, 2 brązowe jeden srebrny. To chyba byłoby najbardziej okej.

Zaratustra · Wysłany: Sob Sie 14, 2010 1:10 pm Temat postu:

Jest (chyba) tak, że złoty medal ma wartośc 5 srebrnych, a 5 brązowych (albo więcej) jednego srebrnego... ale nie dam sobie głowy uciąć i nigdzie nie moge znaleść informacji o wartościach medalowych.

Zważywszy, że czasami setne sekundy przeważają o tym, czy medal jest srebrny lub złoty, no to tego typu zestawienia to jest głupota do kwadratu... niby o emocje miało chodzić i o szczególnie szczęscie ze złota, a dupa z tego wychodzi.

Może dla niektórych to będzie głupie, co napiszę, ale denerwuje mnie to że olimpiady to rywalizacja między krajami. Jest coś takiego jak tabela medalowa która pokazuje, który kraj zdobył najwięcej medali. Oczywiste? A gówno, dla mnie tego typu tabele to absurd i kompletne wypaczenie idei olimpiady, która pochodzi z wiadomych czasów.

No bo oczywiste jest to, że np. czesi beda paręset dalej od USA, na przykład. Bo to kurwa jest setki razy mniejszy kraj z setki razy mniejszą populacją i z setki razy mniejszymi możliwościami. Więc po co te całe tabele?

Olimpiada to powinna być rywalizacja między konkretnymi ludźmi, a nie ich narodowością (chociaż tego nigdy się nie da pozbyć)

Olimpiada jest po to, żeby zobaczyć kto jest najszybszym człowiekiem na świecie (ewentualnie danym kontynencie), kto jest najsilniejszym człowiekiem, kto najlepiej walczy w zapasach np. , kto najdalej skacze i rzuca, cokolwiek. To jest sens olimpiady - ja patrzę na Usaina Bolta i wiem, że nikt tak szybko nie biegał jak ten człowiek. To jest piękne.

A co to niby jest Curling? [link widoczny dla zalogowanych] Kto naj...celniej potrafi...puścić....R2D2 żeby...yyy o co chodzi kurwa w tym sporcie? Co on ma dowodzić? Czemu ma cały świat to oglądac?

Olimpiada ma budzić refleksję nad człowiekiem, nad jego pięknem, potęgą, nad jednością między narodami - cały świat bez względu na pochodzenie rywalizuje ze soba, to jest piękne. I ta cała koncepcja, że nie można toczyć wojen, kiedy jest olimpiada, piekno po prostu.

To, że dziś tak nie jest świadczy o tym, jak zmienił sie człowiek - nie siedzi już w kącie i nie rozmyśla nad człowieczeństwem, tylko ogląda reklamy ze sportowcami i wpierdala Burgery...

Dlatego też nie lubię gier zespołowych. Owszem, oglądałem mistrzostwa świata w piłce nożnej, ale to, co najbardziej mi się podobało to to, że największe gwiazdki odpadały a nikomu nie znani piłkarze świętowali triumfy. No i cięzko nie ulec mundialowej gorączce.

Ale poza tym to sram na te wszystkie sporty, poza tymi o których wspomniałem ;/ Od dziecka miałem w-f z samymi sportowymi maniakami którzy dla mnie przypominają tych fanatyków spod krzyża, którzy w dodatku wsiąkli w lekki wir fanatyzmu poświęconego kompletnie nieatrakcyjnym,komercyjnym i przypadkowym rywalizacjom.

Subterranean · Wysłany: Sob Sie 14, 2010 1:30 pm Temat postu:

Ja miałem chlubne dwóje z wf bo zamiast na niego chodzić grałem na gitarze w szatni. Nie chodzi o to ze sportu nie doceniam - przez to jak prowadzi się wychowanie fizyczne w szkole skutecznie zrażono mnie do wysiłku fizycznego w formie rywalizacji.

pamiętacie zawody w szeregeach? nienawidziłem tego.

Zaratustra · Wysłany: Sob Sie 14, 2010 1:40 pm Temat postu:

Zawody w szeregach, yy, chyba nie miałem czegoś takiego. U mnie to w środku zimy wychodziło się przed budynek w glanach, spodniach i podkoszulku i kopało się piłkę i nogi kolegów Laughing

No i szatnie, gdzie wepchane było kilka klas i gdzie ciągle ktoś kogoś chciał po czole kopać. Aż chciało się na ten w-f chodzić...

Subterranean · Wysłany: Sob Sie 14, 2010 1:49 pm Temat postu:

U mnie rutynowo w szeregi i super zawody, czytaj gnojenie tych co nie umieli czegoś tam. Super zabawa Smile

brena · Wysłany: Nie Sie 15, 2010 1:04 pm Temat postu:

też zostałam skutecznie zrażona do sportu przez zajęcia wf-u, już w podstawówce. byłam małą nieporadną dziewczynką w okularach, to wszyscy mieli ze mnie bekę. żadne zajęcia nie były tak stresujące. non stop graliśmy w koszykówkę, nienawidzę jej do dziś.
polubiłam wysiłek fizyczny dopiero, kiedy wspaniałe czasy szkolne dobiegły końca Smile

the patient · Wysłany: Pon Sie 16, 2010 2:19 pm Temat postu:

Chyba jak większość z nas. W czasie szkoły nie lubiłem grać w siatkę, a teraz z znajomymi nie mal co dziennie gram. A w szkole, hasło siatka, a ja od razu meldowałem brak stroju albo uraz:D

Carmen · Wysłany: Wto Sie 17, 2010 8:43 pm Temat postu:

Nieznoszę grać w sporty grupowe, wfu też zawsze nienawidziłam (chociaż w gimnazjum muszę przyznać wyposażenie mieliśmy ful wypas), przekazuję Wam więc znak zrozumienia Wink

Schorzenie · Wysłany: Wto Sie 17, 2010 10:33 pm Temat postu:

Hmm to ja jestem po tej drugiej strony wagi i próbuje równoważyć. Nie chwalący się przez 3 lata LO miałem celujące na koniec z WF głównie za różne zawody w bieganiu i siatkówce. W gimnazjum było w sumie podobnie. Pacjent, ja na hasło siatka reagowałem ( chyba dalej reaguje ) że w czasie kiedy nie miałem zajęć WF urywałem się z jakiejś lekcji żeby odbijać Wink

W sumie to chyba od małego podobała mi się rywalizacja i lubiłem różne sporty właśnie po to żeby udowodnić komuś i sobie, że jestem lepszy od niego ( nie brzmi to najlepiej ale jednak o to się rozchodzi w tym też, wiadomo sport to głownie zabawa ale o wygrywanie też chodzi. No i też w drugą stronę nienawidzę przegrywać z ludźmi z którymi jestem w stanie rywalizować, nie dając z siebie wszystkiego )

A WF w szkołach to hmm zdarzają się fanatycy to prawda i nie dziwie się, bo potrafią łamać człowieka ja na szczęście przed fanatykiem miałem normlanych WFistów którzy mieli zdrowe podejście do tego wszystkiego.
A zawody w szeregach to klasyk. Żeby przeżyć nie mogłeś być po prostu najgorszy. Nie ważne co robiłeś czy to były jebane kozły, przewroty w tył czy podciąganie się na drążku nie mogłeś być ostatni. Wtedy łapałeś wpierdol od wszystkich i tak często rada pseudo-macho dresów łowiła sobie kozły ofiarne.

Oprócz WFistów to chyba dużo też zależy od klasy? Ja zawsze miałem normalnych ludzi w klasie, to trzymaliśmy się zawsze w kupie w razie problemów z nauczycielem ( BUNT! Very Happy

hah ile to razy wszyscy się nagle obrażali jak nauczyciel brał na Siłownie czy jakieś bieganie przed szkoła, wszyscy gdzieś pierzchali, jakieś kontuzje urojone a Ci którzy zostawali wykonywali 10% normy) albo innej klasy ( dostać można było zawsze i wszędzie więc albo szybko uciekamy, albo trzymamy się w kupie, naszej kupy nikt nie ruszył chociaż statystycznie powinniśmy)

Ah rozpisałem się jak na mnie, jakoś wspominam to wszsytko z uśmiechem. pozdrawiam ^^

Subterranean · Wysłany: Śro Sie 18, 2010 7:15 am Temat postu:

masz nauczyciel od wuefu macał dziewczyny w szatni i kazał im nosić określone ubranka, takie obcisłe żeby mu się podobały.

Ale jaki sądny wpierdol dostał kiedyś od nzajomych uchhhhhhhhhh

Zaratustra · Wysłany: Śro Sie 18, 2010 9:43 am Temat postu:

Moja siostra miaa takiego w-fiste (tak sie pisze chyba, nie), ze mu sie zdarzalo macac po pupie i robic rozne zboczone docinki. Dziewczynki grupka poszly do Pani dyrektor i facet wylecial na zbity pysk az pozniej pracy nie mogl znalesc. Tak slyszalem.

Subterranean · Wysłany: Śro Sie 18, 2010 10:11 am Temat postu:

U nas to nic nie dało, mimo ze każdy wiedział o tym co pan wuefista wyprawia mhmm może rodzina dyrektora. W każdym razie lincz raczej zapamietał do końca życia.

Nie żebym popierał,a le kiedy nikt nic nie robi.. czasem nie ma innego wyjścia .

Schorzenie · Wysłany: Śro Sie 18, 2010 11:40 am Temat postu:

Hah kiedy władza nic nie robi motłoch chwyta za widły. Zbrodnia i kara. Trudno mi oceniać ale takie rzeczy powinny być karane. Może właśnie w taki średniowieczny sposób. Złodziejowi ucinać ręce. A gwałcicielom - przeproszeniem - przyrodzenia.

Carmen · Wysłany: Pią Sie 20, 2010 9:48 pm Temat postu:

Też znam podobną sytuację, ale w tej szkole nauczyciele łącznie z dyrekcją to towarzystwo wzajemnej adoracji i nikt nie kiwnie palcem. Ale za szkołę najlepszą się mają i każdą okazją wykorzystują, by przypominać uczniom, że najważniejsze to mieć klasę.

the patient · Wysłany: Nie Sie 22, 2010 12:20 pm Temat postu:

Adamek, wygrał, chodź miał szczęście. Czy powinien walczyć z którymś z braci Kliczko, sądzę że nie jest to jeszcze odpowiednia pora na taką walkę. Fakt nie znam się, i to niech oceniają ludzie co mają o tym pojęcie.

Jeśli chodzi o temat nauczycieli w-fu to sądzę że każdy w mniejszym lub większym stopniu się ślini do swoich uczennic. Dlatego Lepiej aby to nauczycielki zajmowały się dziewczynami. U mnie w szkole z czymś takim się nie spotkałem. Ale spotkałem się z tym że jedne nauczyciel.... ale o tym w innym dziale...

Zaratustra · Wysłany: Nie Sie 22, 2010 1:22 pm Temat postu:

Nie widzialem tej walki, musze przyzac rowniez, ze w ogole nie interesuje sie boksem, ale cholera jak ogladalem kiedys ze znajomymi walke Wałujewa z Haye to byla fajna atmosfera, klimacik, byc moze na stare lata bede ogladal poznymi wieczorami walki boskerskie... Smile

Adamek jest dobry, cholera nie wiem czy wygra z Kliczkami bo Ci goscie maja taki zasieg łapsk ze nie dziwie sie, ze sa tacy mocni Smile

Dziwi mnie tylko, że Adamek nie robi teraz wiekszej kariery od Gołoty. Przeca on był top 1 wszystkich tematów telewizyjnych i skeczy kabaretowych, Kazik piosenke o nim pisał, a Adamek...hmmm... same trolle z onetu sie nim interesuja.