Autor |
Wiadomość |
Ppx |
Wysłany: Wto Mar 13, 2012 3:47 pm Temat postu: |
|
TooL to Wasz ulubiony zespół, czy jeden z wielu? |
|
|
Subterranean |
Wysłany: Wto Mar 10, 2009 4:26 pm Temat postu: |
|
też jestem za kooperaacjami, dobry pomysł
Z emocji jednak zrezygnowałem ( w pewnej czesci), bo zachowawczośc bawi mnie na jakiś czas, a potem pozostawia po sobie pustkę.
Wole jednak szeroko pojętą sematykę muzyczna i aspekty techniczno-muzyczne... |
|
|
travkov |
Wysłany: Wto Mar 10, 2009 10:36 am Temat postu: |
|
Subterranean napisał: | Vicarious to co prawda walenie na jedno kopyto, ale już Jambi jest intrygujący |
Chwała! Ktoś to nareszcie powiedział.
Subterranean napisał: | Ciekawe czy Tool kiedyś wybrnie mocniej poza schemat "pełzający rytm, chwytliwy riff, troszku hałasu. cisza, mynard krzyczy, mynard śpiewa - zapętlić". Mam nadzieje że tak. |
Heh, w ten sposób jeszcze nie myślałem, ale naprawdę coś w tym jest, kiedy wyobrazić sobie Toola. Trochę groteskowe.
Kooperacja byłaby jak najbardziej na miejscu. Wtedy mieliby znacznie większe szanse na zrobienie czegoś naprawdę innego. |
|
|
smykusmyk |
Wysłany: Wto Mar 10, 2009 9:52 am Temat postu: |
|
Ja tam bym chciała usłyszeć jakąś "kooperację". Najlepiej cały album z Buzzem
P. |
|
|
the patient |
Wysłany: Wto Mar 10, 2009 9:34 am Temat postu: |
|
Emocje swoją drogą.... ale są ludzie co szukają po za emocjami, czegoś jeszcze... ja mam nadzieje tak jak sub... że tool stworzy coś mocno pokręconego i to będzie totalnie po za schematem... |
|
|
Namiestnik |
Wysłany: Wto Mar 10, 2009 9:30 am Temat postu: |
|
Subterranean napisał: | Ciekawe czy Tool kiedyś wybrnie mocniej poza schemat "pełzający rytm, chwytliwy riff, troszku hałasu. cisza, mynard krzyczy, mynard śpiewa - zapętlić". Mam nadzieje że tak. |
Nigdy nie postrzegałem Tool'a (ani żadnej innej muzyki) w ten sposób. "Struktura" utworu jest dla mnie nie ważna, nie obchodzi mnie też technika gry jako taka, czy stopień skomplikowania utworu. Najważniejsze są EMOCJE płynące z muzyki! |
|
|
Subterranean |
Wysłany: Wto Mar 10, 2009 1:08 am Temat postu: |
|
Z perspektywy czasu patrząc poza ostatnimi 20 minutami Lateralus jest dla mnie nudny jak cholera. Chciałem ostatnio posłuchać, ale nie da rady... Nudzi mnie. Tool sie skończył na aenimie jednak heh
No bo co takiego jest w tym Letaralu hmm... bełkotliwe teksty z lekka, no ale dobra, melodyjki fajne, fajniejsze niż na aenimie w sumie, z jarania sie fillerami wyrosłem bo sam umiem takie robić heh. Ot lżejsza anima pozbawiona humoru i okraszona większą dawką przebojowości. nie neguje że to dobra płyta ale mnie zdecydowanie nudzi
10 000 days było ( co podkreślałem już onegdaj) lepsze. Vicarious to co prawda walenie na jedno kopyto, ale już Jambi jest intrygujący, suitka im moze montonna wyszła ale daje rade generalnie (choć bym ją do 10 minut jednoczęsciowych przyciął) Pot jest spoko, coś nowego i weselszego. Rosetta może i jest słaba muzycznie (boze te figury na gitarze są naprawde cieniutkie), ale ma fajny tekst, angels to fajna klasyczna balladka z kopniakiem, intension gdyby nie fajne elektronizne przeszkadzajki zostało by zapomniane chyba przez wszystkich.
Ciekawe czy Tool kiedyś wybrnie mocniej poza schemat "pełzający rytm, chwytliwy riff, troszku hałasu. cisza, mynard krzyczy, mynard śpiewa - zapętlić". Mam nadzieje że tak. |
|
|
travkov |
Wysłany: Wto Mar 10, 2009 12:12 am Temat postu: |
|
Carmen napisał: | Aenima w sumie też.. Ale jednak Lateralus króluje, no cholera |
Ja za to podzielam to zdanie Lateralus to rozpierdalator. |
|
|
Namiestnik |
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 3:53 pm Temat postu: |
|
smykusmyk napisał: | Ech, no dobra. Ale to nie znaczy, że należy to wykorzystywać do niecnych celów. Warszawa nie jest taka zła. Warszawiacy nie są tacy źli, Warszawianki nie są takie złe, czego jestem doskonałym przykładem I skromnym.
P. |
O, widzę że łączy nas skromność
Jak będę kiedyś w Warszawie to się może przekonam że jesteś fajna
Koniec off topic |
|
|
smykusmyk |
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 3:30 pm Temat postu: |
|
Ech, no dobra. Ale to nie znaczy, że należy to wykorzystywać do niecnych celów. Warszawa nie jest taka zła. Warszawiacy nie są tacy źli, Warszawianki nie są takie złe, czego jestem doskonałym przykładem I skromnym.
P. |
|
|
Namiestnik |
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 3:28 pm Temat postu: |
|
"i czas wystawić tył pod bat"...
Nie gniewaj się. Obiecuję poprawę. Pisałaś żeś ze stolicy w "przywitaj się". |
|
|
smykusmyk |
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 3:22 pm Temat postu: |
|
Namiestnik napisał: | smykusmyk napisał: | Namiestnik napisał: | Dla mnie apogeum to Aenima |
Jestem tego samego zdania |
Niby ze stolycy, a jednak fajna |
No nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
Nienawidzę, jak ktoś tak szufladkuje. Należy Ci się Szanowny Kolego klaps!
A tak btw, skąd wiesz, żem Warszawianka? Nie pisałam chyba nigdzie...
p. |
|
|
Namiestnik |
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 3:14 pm Temat postu: |
|
smykusmyk napisał: | Namiestnik napisał: | Dla mnie apogeum to Aenima |
Jestem tego samego zdania |
Niby ze stolycy, a jednak fajna |
|
|
smykusmyk |
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 3:07 pm Temat postu: |
|
Namiestnik napisał: | Dla mnie apogeum to Aenima |
Jestem tego samego zdania |
|
|
Carmen |
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 3:06 pm Temat postu: |
|
Aenima w sumie też.. Ale jednak Lateralus króluje, no cholera |
|
|
Namiestnik |
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 2:53 pm Temat postu: |
|
Dla mnie apogeum to Aenima A co do tego co napisała Smykusmyk, to ja wiem że "droga donikąd też zaczyna się od pierwszego kroku", ale dobrze że kombinują na różne sposoby. Na 10000 days może nie wyszło najlepiej, ale kto wie jak będzie później... |
|
|
smykusmyk |
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 2:52 pm Temat postu: |
|
Trochę jak z Fincherem, który spłodził Seven, później Seven przeskoczył robiąc Fight Club a na koniec pogrążył się tworząc senny badziew zwany Ciekawym przypadkiem Benjamina Buttona. Wróci do formy abstrakcyjnej i mocnej, czy będzie robił łzawe dramaciki o niczym? Myślę, że nie wróci, bo nad Buttonem wznoszone są peany, a artysta tworzy nie dla siebie, lecz dla odbiorcy. Fight Club był klapą, Button znamienitym sukcesem. Myślę, że podobnie będzie z Toolem. 10 000 days to płyta dla młodych słuchaczy, nieopierzonych, swoiste "wyjście naprzeciw". Może to ładny gest, ale co ze starymi wyjadaczami? Prawdziwymi wielbicielami? Jesteśmy przeżytkiem. Jest nas mniej, szukamy czegoś nowego, to młody słuchacz Linkin Park pokocha młodą twórczość Tool.
P.S. bez obrazy dla wielbicieli LP
p
p. |
|
|
Carmen |
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 2:43 pm Temat postu: |
|
Lateralus to było apogeum, obawiam się, że w stosunku do niego może być tylko gorzej, ale to i tak nie znaczy, że źle |
|
|
smykusmyk |
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 2:36 pm Temat postu: |
|
Namiestnik napisał: | smykusmyk napisał: | Wszystkie poprzednie płyty miały pewien rdzeń, były charakterystyczne. Różniły się od siebie, a jednak wciąż słychać było TOOL. 10000 days to płyta bezpłciowa i wtórna, nie zatrzymuje nawet na chwilę. Słuchając jej miałam wrażenie, że odcinają kupony. |
Z tym odcinaniem kuponów to trochę przesada, choć 10000 days to rzeczywiście najsłabsza ich płyta. Liczę na to że na następnej płycie odetną się od 10000 days, i wychodząc od Aenima pójdą w jakimś nieznanym jeszcze kierunku. |
Nieznanym dla nich czy dla fanów?
Wolałabym, żeby szli w swoim kierunku, ale nie eksperymentowali np. z sopranem MJK Niech eksperymentują z rozbudowywaniem kompozycji, z łamaniem dźwięków. Niech nie idą, tak jak to się stało na 10000 days, w stronę chwytliwego, przebojowego pierdzenia.
p. |
|
|
Namiestnik |
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 2:32 pm Temat postu: |
|
smykusmyk napisał: | Wszystkie poprzednie płyty miały pewien rdzeń, były charakterystyczne. Różniły się od siebie, a jednak wciąż słychać było TOOL. 10000 days to płyta bezpłciowa i wtórna, nie zatrzymuje nawet na chwilę. Słuchając jej miałam wrażenie, że odcinają kupony. |
Z tym odcinaniem kuponów to trochę przesada, choć 10000 days to rzeczywiście najsłabsza ich płyta. Liczę na to że na następnej płycie odetną się od 10000 days, i wychodząc od Aenima pójdą w jakimś nieznanym jeszcze kierunku. |
|
|